Gwintówka | Elef |
GWASZ | |
1980 | OO |
Obecnie Gwasz już nie żyje, ale ciągle pozostaje w naszej pamięci, więc ciągle pozostawiam jego stary opis:
Najstarszy w stajni - jedyny który pozostał z trzech pierwszych koni klubowych. Jest już w klubie od 17 lat.
Kasztanek, koń czystej krwi arabskiej z Kurozwęk. Posiada tzw. "rybie oko" nadające mu szczególnie ciekawy wygląd.
Ulubieniec wszystkich dzieci, w obecnej chwili na emeryturze.
NIE MA JUŻ GWASZA
Dziś rano, czyli 14 marca 2007 roku, rozstał się z ziemskim padołem nasz ulubieniec Gwasz. Po 27 latach życia zamienił zielone pastwiska na niebieskie i od dziś będzie biegał już tylko po nich.
Ale warto wrócić do wspomnień, a jest ich trochę:
Jedyny, wyjątkowy. Znałam Go prawie 25 lat, w moich wspomnieniach będzie zawsze tym ognistym, gorącej krwi, ale przyjaznym rumakiem arabskim, na nim ścigałam się z wiatrem w szalonych galopach, wędrowałam leśnymi szlakami na rajdach, czasem zwierzałam sekrety i smuteczki w ciszy stajennej nocy, a w końcu z jego pomocą uczyłam swoje dziecko miłości do koni. Aż przyszło się pożegnać. Gwasz należał do wspaniałej Trójki "Ojców Założycieli" - pierwszych naprawdę klubowych Koni klubowych (Waleria, Aura i Bajka były prywatne). Kiedy wraz z Lachem i Burnusem stanęły przed obskurną stajnią "u baby " poczuliśmy się jak królowie życia, za symboliczne 50 tys zł stadninowa czysta krew w skromnych progach wówczas Harcerskiego Klubu Jazdy Konnej im. 8 Pułku Ks. Józefa Poniatowskiego (tak brzmiała nazwa ) Gniady kuhailan, siwy saklavi i kasztanowaty muninghi - pełna reprezentacja rodów arabskich – Kasia Za
Bo to był Koń z klasą. Bystry i uważny, z wielkim sercem. – Iza R-P
Gwasz to pierwszy koń, z którego spadłam, a który mimo rozpędzonych koni w galopie, został przy mnie. Tak się zaczęła moja miłość do arabów i pozostała do dziś –Anna Iz
Pamiętam jak Gwasz chodził sobie bez trosko po całym ośrodku taki grzeczny koński emeryta – Ola Ra
Późno poznałam Gwasza, właśnie w takich okolicznościach przyrody - gdy wędrował sobie swobodnie po terenie klubu. Ula D. wyjaśniała mi wtedy, że dziadziuś spokojną ma już emeryturę. A ja wtedy pomyślałam, że nie znam drugiego takiego miejsca jak Tabun! I zaiste tak jest! – Ewelina Gr
Jeszcze za czasów prehistorycznych , kiedy w Kurozwękach konie chodziły wolno-taka akcja. Gwasz przed kolacją wpadł na jadalnię- zeżarł tackę kanapek z rybą i został nakryty. Wszyscy się martwili nie o brak kanapek tylko czy nie zakolkuje. Bo potrafił mieć kolkę "z niczego" , ale kradzione mu nie zaszkodziło. – Basia Kr
Uwielbiałam tego dziadziusia. Chodził wszędzie, towarzysz dla każdego. Buziaki dawał. I dużo kombinował ze swoją towarzyszką z boksu małą Gracją – Danuta Dzi
No to i ja wpiszę jedno wspomnienie. Zapewne część osób pamięta, że Gwasz omal nie przypłacił życiem konfliktu z i innym kolega ze stajni. Było to w latach 90tych w Kurozwękach na początku obozu. Dostał strzał w wewnętrzną część, chyba lewej tylnej nogi. Wdała sie zgorzel. Wezwano weterynarkę z stadniny z Kurozwęk, która powiedziała, że tu już nic nie da się zrobić i koń jest do uśpienia. Nie dało się jej przekonać, żeby zrobiła operacje. W przypływie rozpaczy niejaka Barbara P. wzięła strzykawkę, zapodała znieczulenie i nożem wycięła zgorzel. Operacja była pionierska i wymagała nieprawdopodobnej odwagi. I właśnie dzięki temu zabiegowi Baski Pieróg Gwasz mógł dożyć sędziwej starości. – Maciej Dy
Pamiętam wspaniałego Gwaszka jak pędził w terenie z jakąś dziewczynką na grzbiecie...z ogłowiem pod szyją! Dowiózł całą i zdrową na koniec łąki. To się nazywa as bezpiecznej jazdy! Mam jeszcze jedno wspomnienie, tyle że nie dam sobie głowy uciąć czy to na pewno był Gwaszek. W każdym razie rudy. Ktoś na ujeżdżalni ćwiczył sobie młynki i w pełnym galopie, siedząc tył do przodu, został odtransportowany pod stajnię, która jeszcze wtedy była w forcie, zawsze mnie to bawi – Kasia Bo
Gwasz! Koń o większym sercu niż on sam, bardzo przyjazny i mądry koń ☺ to był zaszczyt że mogłam go poznać w swoim życiu – Agnieszka Lew
Piękny stary Gwasz z rybim okiem. Pamiętam jak będąc bardzo małym dzieckiem karmiłam go chlebem jak stal z wtedy jeszcze źrebolem Fraszką na padoku – Ela Za
Mój ulubiony koń na kursie jazdy konnej w 1984 – Majka Bo
Pamiętam go! Kochane, poczciwe konisko! – Miranda Ex
Gwaszek! Mój ukochany koń! Nie spotkałam już nigdy tak poczciwego, cudownego i spokojnego konia! – Katarzyna S-K
Przemądre i przekochane konisko. Od niego się zaczęła moja miłość do arabów. – Asia Po
Mój pierwszy galop, pierwszy teren, pierwsze skoki ... mój dziadek – Agnieszka Z-G
Wspaniały! – Agnieszka Wi
Mój ukochany Gwasio – Jola Kr
Mały, ale wariat – Bernard Ma