Rama Figaro
FENICJANKA
1994 XO

 

Fenicjanka - portret

Fenicjanka miała dwa lata, gdy trafiła do naszego klubu. Zjawiła się w nim w 1996 roku, a potem pojechała na nieszczęsny obóz do Koniecznej. Musiała tam pracować za trzech z powodu szalejącej wśród koni grypy. To chyba nastawiło ją negatywnie do wielkich wyczynów. Nie była wielkim zwycięzcą tak jak Sakar, nie wygrała wielu zawodów, a w Hubertusach nikogo nie dognała. Cechowało ją to, że miała raczej bardzo wąskie grono wielbicieli, ale za to wielbicieli oddanych całym sercem, żyjących ze świadomością swojej nieodwzajemnionej miłości. Jeszcze węższe było grono ludzi, które potrafiło ją "uruchomić", a wtedy pokazywała swoją klasę. Feni to koń o wielkich możliwościach, ale na ogół niewykorzystanych. Potrafiła świetnie skakać, była szybka i bardzo zwinna oraz stabilna. Gdyby ktoś w pełni potrafił wykorzystać te walory mógłby wiele zdziałać w niejednym konkursie skoków. To jednak nie jedyne jej walory. Na pewno budziła zaufanie, przynajmniej jeśli chodzi o jazdę. Może mniejsze w boksie, bo za ludźmi nie przepadała(jak większość koni, bo niby za co mają nas lubić?) i wyrażała to w sposób zdecydowany. Jednak na jazdach była oazą spokoju, dzięki temu, ze spokojnym sercem, można było na niej puścić w teren nawet początkującego. Dzięki temu, mimo wielu obaw, zgodziłem się, by na niej w czasie pokazów skakać przez żywe przeszkody, a takie rzeczy robią na pewno wrażenie. Co jeszcze? Zapytajcie Piotra Harafa, czy będzie mu teraz łatwo dobrać parę do słynnej już "poczty węgierskiej", którą prezentował na pokazach! Ale to nie tylko poczta, wszelkie pokazy, przejazdy w siodle damskim, spadania, military, cała masa ćwiczeń woltyżerskich była często wykonywana właśnie na niej. Można było wskakiwać na nią na różne sposoby, można było stawać na rękach, głowie, nogach, zawsze użyczyła swego grzbietu i zapewniała bezpieczeństwo - miała do nas cierpliwość. Nie ocenione usługi oddała też zajmującym się w naszym klubie powożeniem. Nie tylko sama przewiozła tony ładunków, brała udział w rozlicznych przejażdżkach wozem, czy saniami, ale nauczyła pracować przy wozie kilka obecnych koni klubowych, dzięki czemu po jej odejściu nie będziemy musieli wozu i sań odstawić do garażu. Jest także matką dwóch źrebaków klubowych, w kwietniu 2001 pierwszy raz została matką. Urodziła prześliczną i przemiłą,równie siwą jak ona sama klaczkę,o imieniu Fraszka - obecnie używana już na jazdach i zapowiadająca się na znakomitego konia! Natomiast w lutym 2003 roku urodziła chłopaka - Farosa, który też już zaczyna uczyć się chodzić pod siodłem.
Wiele potu wylała przez te ponad 10 lat swej pracy i podobnie jak to pisałem przy Sakarze, pozostaje mieć nadzieję, że w nowym miejscu będzie się dobrze czuła, o co pewnie zadba kochająca ją Justyna Porabik, jej nowa właścielka.

O tak, to był wyjątkowy i niezwykle wszechstronny koń! Dla jeźdźców, z którymi miała więź i z którymi się wzajemnie rozumieli była w stanie zrobić w zasadzie wszystko. Wyjątkowy koń – Ewelina Ha

Mój ukochany koń, ten, który najwięcej mnie nauczył. Nasze drogi się przecięły kiedy obie byłyśmy młodziutkie! Bardzo miło wspominam ten czas, choć bywało nielekko z Fenicjanką na początku. – Magda Wi

Jak stała z Katodą to zrobiły spółdzielnię. Katoda mimochodem stawała delikwentowi na nodze, a jak klient się odwracał żeby ją zepchnąć to Feni gryzła go w tyłek. Jak to zobaczyłam po raz trzeci zrozumiałam, że nie ma mowy o przypadku. – Basia Pi

Grzeczna klaczka jazda na niej była duża przyjemnością:) super koń w terenie chodź pamiętam, że jak galopowaliśmy na łące tak się super nam galopowało, że nie zatrzymaliśmy się przed końcem łaki i wylądowałam przez jej głowę pod jej nogi na śniegu – Ola Ra

Mój ukochany koń, masa pięknych wspomnień tych z listy najcudniejszych momentów życia! W moim domu w Polsce dalej mam gdzieś foto w ramce: ja na oklep na Feni, w rzece, jako dzieciak z włosami ściętymi "na chłopaka", w kostiumie kąpielowym i z rozciętą krwawiącą nogą jak gdyby nigdy nic z uśmiechem na pół twarzy – Marta Su

Feni "siwa" Piękna klacz. Ale wciąż czuje jej szczęki na mojej ręce 😉 ogólnie jazda na niej była przyjemnością – Agnieszka Lew

Siwa klaczka stworzona chyba do wszystkiego – Danuta Dzi

Moja sportowa kobyla.. – Bernard Ma

Pamiętam jedną jesienną jazdę, mgła, wieczór. Koniki stępują się na długiej wodzy. Nagle krzaczki przemówiły... Została koło nich tylko Feni😁 z miną wyrażająca wielkie zdumienie.. reszta była skulona po drugiej stronie ujeżdżalni. - Magda Ma

Nie jeździłam na niej często, ale pamiętam 1 jazdę -było nas czworo Feni w ciąży z Fraszką a ja z Karolkiem. - Basia Kr

Przez te wszystkie lata miałem kilka koni, które bardzo lubiłem, które były bliskie memu sercu, ale gdyby mnie ktoś zapytał o tego jednego, jedynego, najważniejszego, to zdecydowanie wymieniłbym dwa: Sakara i właśnie Fenicjankę! – Maciek M

Feni odeszła ponad dziesięć lat temu, ale do końca miała fajne życie i stała z Farosem w tej samej stajni. – Kasia Wa

Fenicjanka - galeria

 

Feni w pełnej krasie