Dwa dni pięknych zawodów za nami!
Dwa dni znakomitej zabawy i bardzo ciekawej rywalizacji za nami. Organizowane w naszym klubie w dniach 16 i 17 maja zawody TREC po raz kolejny okazały się strzałem w dziesiątkę i chyba już nikt nie ma wątpliwości dlaczego ta stosunkowo młoda dyscyplina jeździecka szybko zdobywa spore grono zwolenników.
Może nie jest bardzo widowiskowa, bo przecież ciężko oglądać zmagania w trakcie fazy POR, czy też ekscytować się kolejnym najwolniejszym galopem, ale niewątpliwie start taki może przynieść pełną satysfakcję każdemu zawodnikowi i to niezależnie od tego jaki nurt jeździectwa reprezentuje i jakiego konia dosiada. Tu z powodzeniem może mały konik może rywalizować ze swoim większym kolegą, bo liczą się nie tylko warunki fizyczne, ale też spryt, dobry charakter i inteligencja. Dotyczy to także jeźdźców, bo nie wystarczy tylko pędzić do przodu, trzeba też pomyśleć, trzeba wykazać się różnorodnymi zdolnościami, orientacją w terenie. Istotne jest też to, że nie jest tu najważniejsze samo zwycięstwo, ale też dobra zabawa i miłe spędzanie czasu wspólnie z innymi osobami o podobnych zainteresowaniach. TREC to dyscyplina, która sprawdza wartość użytkową konia i jeźdźca, a zadania, z którymi spotyka się zawodnik mogą go spotkać także podczas zwykłych terenowych przejażdżek. Warto też podkreślić fakt, że w TREC’u zwraca się bardzo dużą uwagę na dobro konia i dbałość o jego zdrowie! Najlepszym przykładem rosnącego zainteresowania tą dyscypliną mogą być nasze zawody, w których uczestniczyło prawie 30 zawodników! Oprócz zawodników ORiRK Tabun, wystartowali też goście z SKH Nielepice, ST-R Nawojowa Góra, SKH Kochul, a także dwóch zawodników, którzy przybyli do nas aż z Katowic.
W tak miłym gronie przystąpiliśmy do pierwszego dnia rywalizacji, w którym odbyła się faza MA oraz PTV. Tak, tak, wiem, to może zaskoczyć parę osób, bo wszyscy którzy zetknęli się z zawodami TREC wiedzą, że rozpoczyna się od fazy POR, ale u nas zwyciężył rozsądek i troska o dobro koni i bezpieczeństwo zawodników. Gdy okazało się, że trasa fazy POR miejscami pokrywa się z trasą rozgrywanego w Krakowie maratonu rowerowego, stwierdziliśmy, że są rzeczy ważniejsze niż regulamin – na szczęście to TREC i tu takie rzeczy są możliwe. Faza MA, czyli kontrola tempa, polega na zaprezentowaniu jak najwolniejszego galopu i jak najszybszego stępa w korytarzu o długości 150 metrów. Oczywiście wcześniej odbyła się odprawa zawodników, podczas której sędzina główna wyjaśniła wszystkim na czym będzie polegać rywalizacja w tej fazie, a następnie przystąpiono do szczegółowej kontroli weterynaryjnej. Wszyscy, którzy przeszli tą kontrolę mogli przystąpić do pierwszego etapu rywalizacji. Kolejni zawodnicy wjeżdżali na naszą ujeżdżalnię, aby tam rozgrzać konie i przygotować je do tej wcale nie tak łatwej próby. Najwolniejszy galop i najszybszy stęp to chody, w których chwila nieuwagi może spowodować, że koń przejdzie do kłusa, a to skutkuje zerowym wynikiem punktowym – trzeba naprawdę być czujnym i znakomicie panować nad koniem. Próba przebiegała sprawnie i mimo sporej ilości zawodników już o 12 było po wszystkim, konie i jeźdźcy mogli chwilę odpocząć i zjeść zasłużony posiłek regeneracyjny.
Nie było jednak czasu na dłuższe posiedzenia, bo już o 13 rozpoczynała się kolejna odprawa dla zawodników przed fazą PTV – to próba terenowa polegająca na pokonaniu 16 przeszkód naturalnych lub sztucznych, ale nawiązujących do tego, co może nas spotkać, gdy przemierzamy świat na końskim grzbiecie. To faza niezwykle ekscytująca, tak dla jeźdźców i jak i dla widzów, co prawda ci ostatni nie są w stanie obserwować całej trasy, ale mogą się ustawić przy najciekawszych przeszkodach i podziwiać sposoby ich pokonywania przez kolejnych jeźdźców. Dla jeźdźców ta próba, to prawdziwa gimnastyka. Otwieranie furtki, skoki przez kłody, schylanie się pod nisko zawieszonymi gałęziami, zjazdy i wyjazdy po ostrych zboczach, zsiadanie i wsiadanie na konia, to tylko niektóre z czekających ich zadań. Warto podkreślić fakt, że choć niezwykle trudno jest otrzymać maksymalną notę punktową, to prawie wszyscy zawodnicy kończą tą trudną fazę. A to dlatego, że regulamin dopuszcza odmowy, wyłamania, nawet upadki, w skrajnych przypadkach można nawet zgłosić chęć ominięcia przeszkody! Za wszystkie pomyłki dostaje się mniejszą ilość punktów lub też punkty karne, ale można jechać dalej, czyli zabawa trwa, a to przecież najważniejsze! Było naprawdę ciekawie i było o czym opowiadać na koniec dnia, choć opowieści nie trwały długo, bo wszyscy czuli lekkie zmęczenie całodniową rywalizacją, a jednocześnie mieli świadomość tego, co czeka ich dnia następnego.
Niedzielnego poranka, czyli w drugim dniu naszych zawodów, wszyscy uczestnicy zgromadzili się w świetlicy naszego klubu, aby wysłuchać odprawy technicznej przed fazą POR. To taki rodzaj rajdu na orientację, który odbywa się na końskim grzbiecie. Choć zawodnicy są rozliczani indywidualnie, to na tym etapie rywalizacji łączeni są w małe zespoły, dwu lub trzy osobowe. To uczy, że i w trakcie zmagań sportowych można razem współpracować, czy też opiekować się innymi i pomagać sobie nawzajem. W czasie odprawy zawodnicy dowiedzieli się jaki dystans ich czeka i w jakim czasie powinni go pokonać, bo tu nie ten, co najszybszy wygrywa, lecz ten, kto najlepiej potrafi utrzymać wyznaczone tempo. Od razu dodam, że nie jest to tempo zabójcze i każdy, kto potrafi odnaleźć wyznaczoną na mapie trasę, nie będzie miał żadnych problemów, by zmieścić się w limicie. No właśnie, tylko problem w tym, że tą trasę trzeba odnaleźć, a wcześniej odrysować na swoje mapy z wzorca, ale to dopiero na godzinę przed startem danego zastępu. Nim do tego doszło po raz kolejny wszystkie konie musiały zostać poddane kontroli weterynaryjnej, która czeka wszystkich także po zakończeniu tej fazy. Trzeba przyznać, że czekająca na zawodników trasa nie była łatwa. Wymagała dobrej znajomości topografii i znakomitej orientacji w terenie, zwłaszcza dla zawodników przyjezdnych, którzy przecież nie znali tych rejonów. Niektóre zastępy miały spore trudności ze znalezieniem właściwej trasy i punktów kontrolnych czekających na nie na tejże trasie, ale na szczęście wszyscy dotarli w końcu do mety i nikomu nie przydały się latarki z obowiązkowego wyposażenia, ani też sugerowane wcześniej śpiwory i pałatki. Był też zastęp, który dotarł do mety dokładnie w wyznaczonym czasie – co do minuty! Po dotarciu do mety wszystkich zastępów przyszedł trudny czas dla komisji sędziowskiej. Trzeba było jak najszybciej obliczyć całą punktację, by ogłosić ostateczne wyniki zawodów. Koło 17 nastąpiła uroczystość kończącą całe zawody. Jako ciekawostkę podam, że większość jeźdźców przystąpiła do tej ceremonii na oklep, bo jest to dopuszczalne w tej dyscyplinie. Ogłoszono zwycięzców w klasie senior i junior, a potem nastąpiła wspólna runda honorowa, po której część przyjezdnych zawodników nie opuszczała grzbietów swych koni albowiem czekała ich jeszcze droga powrotna do ich stajni! Nasze konie i jeźdźcy mieli na szczęście blisko i już po chwili jedni i drudzy mogli odpoczywać w murach naszej stajni wspominając miłe chwile, które spotkały ich w ciągu ostatnich dwóch dni.
Mimo, że TREC to przede wszystkim znakomita zabawa, nie można pominąć faktu, że to też rywalizacja, a skoro jest rywalizacja, muszą być też zwycięzcy i niniejszym chciałbym tu ich ogłoscić. W kategorii junior najlepsza była Dana Borodziuk na koniu Winet z Nielepic, która wyprzedziła Justynę Wróbel na Werze i Janka Balickiego na Powrze z SKH Kochula. Wśród seniorów wygrał Zbyszek Seibt na Całce, drugie miejsce zajęła Katarzyna Olczak na Nocku z Nielepic, a trzecia była Magda Bartkowicz na Newadzie.
zdjęcia z zawodów