Czterdziesta Wigilia Klubowa za nami!

Tak, to już czterdzieści razy spotykaliśmy się w gronie klubowiczów na wigilijnym spotkaniu. Jak zwykle ludzie dopisali i zapełnili stajnię, a potem halę, a wśród tych osób, które przybyły, można było spotkać zarówno obecnych klubowiczów, jak i twarze sprzed wielu lat, i jeszcze trochę przyjaciół klubu, a także pracowników naszego MDKu, których jak zwykle miło było gościć. Tradycyjnie daliśmy "studencki kwadrans" wszystkim spóźnialskim, aby i oni mogli zdążyć na słowa powitania naszej kierowniczki Kasi. Po niej swoje powitanie i życzenia przekazała nam pani dyrektor Krystyna Marcinkowska, a następnie przeszliśmy do słuchania Słowa, czyli stosownego na tę okazję fragmentu Pisma Świętego, które odczytał nam Miś! Uspokajam od razu niezorientowanych, że to nie żaden przybysz z lasu, lecz zaprzyjaźniony od lat z naszym klubem Michał Bartkowicz, wspierany mocno przez swego syna Olka. Tak zakończyła się pierwsza część naszej imprezy, można było przejść do kolejnego punktu. Młodzież klubowa rozdała wszystkim opłatki i dopiero zaczął się potok słów, a w zasadzie potoki, które płynęły z różnych stron, potoki dobrych słów, pięknych życzeń, oby wszystkie się spełniły, to będziemy w przyszłym roku bardzo szczęśliwymi i zdrowymi ludźmi. Część zgromadzonych nie omieszkała podzielić się też dobrym słowem i opłatkiem z końmi, które pilnie przyglądały się naszym poczynaniom, a co o tym sądzą powiedzą pewnie dopiero za dziesięć dni, w dniu właściwej Wigilii, gdy będą mówić ludzkim głosem. 
Po zakończeniu życzeń, można było opuścić stajnię i przejść do hali, w której normalnie odbywają się zajęcia z hipoterapii, a na ten dzień została przemieniona w salę gościną, w której znalazło się miejsce dla wszystkich przybyłych. Mogli oni zasiąść przy suto zastawionych stołach, posilić się tradycyjnym barszczem przygotowanym jak zwykle przez Kasię Furtak oraz wieloma innymi specjałami. Nie zabrakło też ciast, pysznych ciast, które przygotowali nasi klubowicze, wytrenowani w pieczeniu z uwagi na różne sytuacje podczas jazd. Pyszne potrawy ważne są, ale sądząc z hałasu jaki na hali panował, nie mniej ważne były też słowa, tu dopiero rozpoczęły się rozmowy, wspomnienia, przecież niektórzy z nas spotykają się teraz tylko raz do roku, właśnie podczas Wigilii Klubowej! Gdy przygasły światła, a hala i zgromadzeni w niej ludzie trochę zniknęli w mroku rozświetlanym tylko przez blask świec i światełek choinkowych, do pracy przystąpili muzykanci! Przy ich fachowym wsparciu mogliśmy rozpocząć nasze tradycyjne kolędowanie, a w tym roku kolędników zebrało się sporo, i gardeł nie oszczędzali, być może nawet najbliżsi sąsiedzi mogli się o tym przekonać. Piękny to był czas, chyba wszyscy byli zadowoleni i radośnie mogli wracać do swoich domów. Powoli hala pustoszała, cichły śpiewy, w końcu przyszło pogodzić się z faktem, że następna Wigilia za rok! Już teraz na nią serdecznie zapraszamy!

Ale tej Wigilii by nie było, gdyby nie liczne grono pracowników klubu i samych klubowiczów, którzy poświęcili swój czas, by wszyscy dobrze się bawili - bardzo Wam za to dziękujemy! 

Zdjęcia z Wigilii:

cz.1

cz.2

Autorki zdjęć: Gabriela Guzgan i Michalina Zawadzka - bardzo dziękujemy!