Dnia 04.06.2017 odbył się kolejny HIPORAJD, czyli rajd konny dla dzieci niepełnosprawnych korzystających z zajęć hipoterapii w naszym ośrodku. Impreza skierowana była także do rodzin pacjentów. Wszyscy uczestnicy spotkali się na wspólnym pikniku integracyjnym zorganizowanym na łące Uniwersytetu Rolniczego na Bielanach.


W rajdzie uczestniczyły dwie grupy jeździeckie, pierwsza to dzieci jadące ze stajni  na łąkę na Bielanach, druga to dzieci jadące w odwrotnym kierunku. Rajd odbywał się stepem, każdy koń był prowadzony, a jeździec asekurowany.
Pacjenci mieli okazję po pokonać znaczną trasę podczas której siedząc na koniu pokonywali wzniesienia terenu, czy uczyli się przejazdu pod niskimi gałęziami. Rajd trwający około godziny był dla wielu dużym wyzwaniem wytrzymałościowym, niektórzy dotarli na miejsce zmęczeni, ale mimo to, wszyscy bardzo szczęśliwi. Jeźdźcy z pomocą instruktorów i wolontariuszy opiekowali się także swoimi wierzchowcami, nie tylko jechali, ale tak jak podczas prawdziwych rajdów musieli po przejeździe napoić konie, rozsiodłać i wypuścić na popas. Na miejscu docelowym jeźdźcy spotkali się ze swoimi rodzinami i pozostałymi uczestnikami rajdu. Wszyscy uczestniczyli w integracyjnym Pikniku rodzinnym podczas którego odbyło się wspólne grillowanie oraz gry i zabawy plenerowe(w tym mecz uni hokeja).  Każdy uczestnik dostał też pamiątkowe Flo.
A tak opowiada o tym wydarzeniu jedna z jego uczestniczek, Gabrysia Krawczyk
"W niedzielę 4 czerwca byłam z rodzicami na hiporajdzie. O godz. 13;00 rozpoczął się piknik rodzinny na Bielanach. Spotkałam tam moich przyjaciół z Chochołowa. Poznałam też nową koleżankę Kasię. Na grillu piekły się kiełbaski , chleb i warzywa. Zjadłam dwie duże kiełbaski , bo jestem wielkim łakomczuchem co lubi jeść i jeść .
Na pikniku była duża łąka jak z bajki „Pszczółka Maja„ i było tam dużo owadów czyli mrówki, pająki, robaczki i gąsienica Magda, która była na mojej kamizelce jeździeckiej. Tata przestraszył się i pytał „Co to jest przecież tu nie może chodzić gąsienica”. Potem Pani Natasza zaprosiła dzieci do gry w hokeja na trawie. Byłam w drużynie „Czerwonych” i wygrała moja drużyna. I zaraz po tym zaczął się hiporajd. Ubrałam strój jeździecki, czyli toczek, kamizelkę, buty i rękawiczki, i szybko pobiegłam do konika Rohan. Mówię do Niego „Witaj Rohan” i szybko wskoczyłam na Niego. Jechaliśmy przez łąkę, potem był las, potem jechaliśmy w stepie szerokim tak jak na filmie „Pan Wołodyjowski ”, czyli mały rycerz. Mój koń Rohan jechał bardzo szybko, a Pani Natasza mówiła „poczekaj koniu nie jedź tak szybko, po co się tak spieszysz łobuziaku jeden”. Potem dojechaliśmy do Tabuna i zeszłam z konia i czekałam na rodziców. To był wspaniały, słoneczny dzień. Było dużo super przygód. Już nie mogę się doczekać, kiedy znowu będzie hiporajd ."

zdjęcia z rajdu