Gitara Hamak
HINKA
1984 XO

Hinka - portret

Bardzo spokojna gniada klacz. Z racji swego charakteru wykorzystywana również w hipoterapii.
W klubie od 1987 roku. Pod koniec 2000r znalazła właściciela, który szukał towarzystwa dla posiadanego juz konia. Ma zapewnioną emeryturę w bardzo dobrych rękach.

Hinusia- mój ukochany konik! Moje pierwsze zdjęcie na koniu w Tabunie- na Hini – Jadzia Orz

Dla mnie była od zawsze. Mieszkała z Czarnuszką w 1szym boksie od wejścia -oczywiście w starej stajni (forcie), czyli obok beczki. Baby się dogadywały bez problemu -to stały luzem. Kiedyś wisiałam na górnej krawędzi boksu namawiając Hineczkę na ubranie uzdy. Nie jestem zbyt wysoka, a wtedy miałam 12 lat i byłam zupełny pokurcz. Ulubiony koń Jadzi Pychowskiej(wtedy) i Magdy – Basia Kr

Fajnie skakała i do szabli idealna – Łukasz Po

Kolejny mój ukochany koń! Piękna klacz o wspaniałej osobowości, jazda na niej była ogromną przyjemnością, choć skoki nie były jej ulubioną częścią podczas jazdy – Agnieszka Lew

Hinka ma szczególne miejsce w moim sercu, obok Czarnuszki i Aury... Pamiętam, jak kiedyś przyjechał pewien chłopczyk, z dużymi deficytami (chyba porażenie mózgowe), na hipoterapię. Hinka stała pod stajnią (wtedy jeszcze fort) już wyczyszczona. Trzymał Ją chyba Jurek Furtak i z kimś rozmawiał. Chłopczyk w tym czasie zaczął wspinać się po tylnych nogach wykorzystując ogon do podciągania... Niewzruszona Hinka stała jak posąg, odwróciła tylko głowę, żeby przyjrzeć się dokładniej, co tam z tyłu się dzieje. Miała w sobie tyle spokoju...można powiedzieć - zrozumienia. To była dla mnie niezwykła sytuacja, która utkwiła głęboko w mojej pamięci. Mądry kochany Koń. Napiszcie, proszę jakie były "dalsze" losy Hinki. – Iza R-P

Kupiła ją od nas pani, która ją chyba znała i lubiła. Hinka spędziła u niej miło kilka lat, niestety padła na kolkę, plotka się niosła, że z przeżarcia. Tak czy owak, miała dobre życie Pani Hinka – Kasia Za

Mój pierwszy, ukochany koń. Zapewne było to z powodu jej spokojnego charakteru, łatwości obsługi i chęci do jazdy - a przynajmniej tak mnie się wydawało, kiedy byłam początkującym jeźdźcem. Faktem jest, że skoki nie były jej ulubioną czynnością, ale nawet jakieś zawody na niej jechałam! Pamiętam, że kiedyś nawet próbowałyśmy skakać przeszkody crossowe na terenie klubu i skończyło się to u mnie rozbitym nosem - klasyczny przytup przed przeszkodą pt. chyba jednak tego nie skoczę, a ja nie odpuściłam, łydka, bacik i...skoczyła. Ja oczywiście byłam już w półsiadzie, więc mój nos zderzył się z głową Hinki. Ale wystarczyło wsadzić do nosa kawałek chusteczki i jazdę można kontynuować. Chyba ze mną wtedy Paja (Majka Bobrowska) trenowała do jakiś zawodów. – Dorota Ko

 

Hinka - galeria