Kolejna Wigilia za nami!

Siedemnasty dzień grudnia, sobota, na zewnątrz zima jak za dawnych lat! Na całej połaci biel, czapy śniegu przykrywają wszystko dokoła, po prostu pięknie, wymarzone warunki na Wigilię. I właśnie w takich warunkach przyszło nam się spotkać na kolejnej Klubowej Wigilii, a było to już trzydzieste ósme spotkanie tego typu! Sporo, ale łatwo obliczyć, że gdyby nie dwa lata przerwy spowodowanej atakiem pewnego wirusa, byłaby bardzo piękna i okrągła liczba, niestety stało się inaczej. I chyba te dwa lata przerwy przyczyniły się też do niskiej frekwencji. Co prawda osoby, które były pierwszy raz na naszej Wigilii były zaskoczone tak dużą ilością osób, które stawiły się na nasze wieczorne spotkanie, ale osoby, które były już na tej imprezie wiele razy, stwierdziły, że jeszcze nigdy nie było nas tak mało. Ja należę do tych drugich, więc ze smutkiem patrzyłem na puste miejsce przy stole, moglibyśmy przyjąć cały tabun zbłąkanych wędrowców. Smutek szybko przeminął i zamienił się w radość, gdy patrzyłem na roześmiane twarze uczestników Wigilii, bo rzeczywiście, było to bardzo miłe i radosne spotkanie. Zrozumiałem, że to nie ilość, lecz jakość liczy się najbardziej, że i dla stu osób też warto wykonać ten ogrom pracy, który wykonali ludzie zaangażowani w organizację Wigilii. I od razu bardzo dziękuję wszystkim, którzy mieli ochotę przyjść i poświęcić swój wolny czas, aby przygotować tak wspaniałą imprezę – bez Was to wszystko by się nie udało!
A tak poza tym wszystko przebiegało wedle tradycji, czyli spotkaliśmy się wszyscy koło 18 w naszej stajni, aby wspólnie z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi cieszyć się z nadchodzących Świąt. Wszystkich przybyłych powitała nasza kierowniczka Kasia Furtak, a potem swoje życzenia złożyła dyrektorka MDK-u, pani Aleksandra Grodecka. Kolejnym punktem programu było odczytanie stosownego fragmentu Pisma Świętego i tu doszło do historycznego wydarzenia, bo pierwszy raz zdarzyło się tak, że fragment ten został odczytany przez kobietę, a dokładniej Weronikę Florczyk i trzeba przyznać, że zrobiła to w profesjonalny sposób! Potem już można było chwycić za opłatki i rozpocząć ten ciąg ciepłych słów i pięknych życzeń, które staraliśmy się jak najlepiej przekazać sobie nawzajem, oczywiście nie zapominając też o koniach, które przecież cały czas współuczestniczyły w tych wydarzeniach. Gdy już wybrzmiały wszelkie życzenia, można było przejść na halę, gdzie na rozstawionych stołach spoczywało sporo jadła i czekał tradycyjny, wigilijny barszcz, pyszny jak zwykle, co zawdzięczamy niezastąpionej Kasi Furtak! Przy tych stołach zasiedli wszyscy zgromadzeni, aby oddać się przyjemności konsumpcji, ale i towarzyskim rozmowom, bo przecież niektórzy z nas nie widzieli się już od lat i było, o czym opowiadać. Długie to były opowieści, dlatego długo przyszło czekać na rozpoczęcie kolejnej naszej tradycji, czyli wspólnego kolędowania, a i tu doszło do historycznego wydarzenia, bo przy wykonywaniu kolęd wspierał nas kwartet smyczkowy w składzie: Maria, Sophia i Lilianna Pradelle oraz Zuza Pietsch – bardzo dziękujemy za ten piękny występ! Z czasem sala powoli zaczęła się wyludniać, ale grono miłośników kolęd nie poddawało się, kwartet smyczkowy zmienił się w gitarzystę, czyli do głosu doszedł Przemek Wróblewski, który oprócz zwyczajowych kolęd, przypomniał nam też stworzone przez siebie klubowe pastorałki. Miło było się spotkać, miło pogadać i pośpiewać, natomiast ciężko się było rozstać, ale kiedyś przecież musiało to nastąpić, więc lekko po północy zgasły choinkowe lampki, pogasły wszystkie świece i rozeszliśmy się, umawiając się od razu na spotkanie za rok, na które już teraz wszystkich zapraszamy!

 

ZDJĘCIA Z WIGILII:

galeria zdjęć